Opublikowano w dniu 13.03.2007 r.     Strona istnieje od
Powrót do startu
szachy Jestem na Facebook'u

szachy Jestem na platformie X

szachy Mój kanał filmowy


 szachy O mnie
 szachy Wywiady
 szachy Publikacje
 szachy Gra korespondencyjna
 szachy Komputery w szachach
szachyAkademia młodzieżowa

  Ciekawostki 2007
  Ciekawostki 2008
  Ciekawostki 2009
  Ciekawostki 2010
  Ciekawostki 2011
  Ciekawostki 2012
  Ciekawostki 2013
  Ciekawostki 2014
  Ciekawostki 2015
  Ciekawostki 2016
  Ciekawostki 2017
  Ciekawostki 2018
  Ciekawostki 2019
  Ciekawostki 2020
  Szachy, poker - Pozycja
  Szachy, poker - Strategia
  Szachy, poker - Błędy


  Wydarzenia roku 2007
  Wydarzenia roku 2008
  Wydarzenia roku 2009
  Wydarzenia roku 2010
  Wydarzenia roku 2011
  Wydarzenia roku 2012
  Wydarzenia roku 2013
  Wydarzenia roku 2015
  Wydarzenia roku 2016
  Wydarzenia roku 2017
  Wydarzenia roku 2018

 szachy Problemy PZSzach
 szachy Polemiki

  Jan Kochanowski
  Agata Kalinowska-Bouvy
  Jolanta Zakima-Zerek
  Ryszard Sternik
  Marek Baterowicz
  A. Paul Weber
  Alicja Karłowska-Kamzowa
  Andrzej Sitek
  Szachy i poezja
  Szachy w filmie
  Szymon Słomczyński
  Rosemarie J. Pfortner
  Od Czytelników


  Konkursy problemowe
  Konkursy taktyczne
  Nasze Słowo
  Konkurs WIO KONIKU

 szachy Galerie

 szachy Listy
 szachy Ogłoszenia
 szachy Aktualne imprezy

  Polskie sukcesy 2009
  Polskie sukcesy 2010
  Polskie sukcesy 2011
  Polskie sukcesy 2012
  Polskie sukcesy 2013


  Polskie występy 2010
  Polskie występy 2011
  Polskie występy 2012

 szachy Z teki arbitra

 szachy Z archiwum
      Ryszarda Sternika

 szachy Fotografie
      Marka Skrzypczaka


-Wiadomości ogólne
-Debiuty dla białych
-Debiuty dla czarnych
-Strategia
-Uderzenia taktyczne
-Matowe kombinacje
-Matowe schematy
-Końcówki do wygrania
-Końcówki remisowe
-Humor w szachach
-Zadania szachopodobne

 szachy Kontakt

 szachy Linki

 szachy Ankieta rocznicowa (1)
- podsumowanie

 szachy Ankieta rocznicowa (2)
- podsumowanie

 szachy Milionowa wizyta
- podsumowanie

 szachy Nasza giełda
Schach - E. Niggemann

Joachim Beyer Verlag

Literatura i sprzęt

Literatura i sprzęt

Szachowy Uniwersytet Fundacji 23

Internetowe Centrum Szachowe

Jesteś
gościem
  Stronę ogląda: 6 gości
Polskie strony szachowe
szachy
    AKADEMIA MŁODZIEŻOWA

AKADEMIA MŁODZIEŻOWA

        Akademia Młodzieżowa Polskiego Związku Szachowego została praktycznie powołana do życia w 1996 roku. Od samego początku jej działalności wywoływała duże emocje i krytykę.
        W czasie mojego pobytu w Warszawie w 1999 roku odwiedziłem biuro Polskiego Związku Szachowego, gdzie spotkałem się z prezesem Jackiem Żemantowskim i kierownikiem wyszkolenia Zbigniewem Czajką. W trakcie dyskusji poruszyłem m.in. problem Akademii. Ostatecznie wspólnie uzgodniliśmy, że zostanę zaproszony na kolejną sesją w Zakopanem i wtedy na żywo zapoznam się z jej funkcjonowaniem.
        Tak się też stało. Swoje wrażenia opisałem krótko w artykule "Zapiski trenera 2" (Szachista listopad 2001), z którym można się zapoznać na podstronie "Szkolenie" punkt 3.


1. Akademia Młodzieżowa w Zakopanem (część 1)
2. Akademia Młodzieżowa w Zakopanem (część 2)
3. Akademia Młodzieżowa w Zakopanem (część 3)
4. Akademia Młodzieżowa w Zakopanem (część 4)
5. Akademia Młodzieżowa w Wiśle
6. Akademia Młodzieżowa w Wiśle (3-11 sierpnia 2000)
7. Podsumowanie i wnioski (1)
8. Podsumowanie i wnioski (2)

1. Akademia Młodzieżowa w Zakopanem (część 1)

        Pierwsza sesja z moim udziałem odbyła się w Zakopanem w dniach 2-10.10.1999. W zaproszeniu nie było tematycznego programu. Zadzwoniłem do Zbigniewa Czajki w tej sprawie i okazało się, że odpowiedzialny za to Marek Matlak nic takiego nie przygotował. Plan będzie podany na miejscu - poinformował mnie szef wyszkolenia PZSzach. Byłem tym bardzo zdziwiony. Za moich czasów uczestnicy każdego zgrupowania otrzymywali wraz z powołaniem program szkolenia. Opisałem to na podstronie "Szkolenie" (punkt 12).
        Okazało się, że na miejscu nie ma żadnego planu działania i jakiejkolwiek ogólnej koncepcji tematycznej. Kwestię treningów uzgadnialiśmy wieczorem po zajęciach i potem taki na gorąco opracowany program dnia wywieszano na tablicy ogłoszeń do ogólnej wiadomości.
        Szybko zorientowałem się, że nie wszystkim uczestnikom odpowiadała tematyka zajęć. Część nawet twierdziła, że wiele zagadnień często powtarza się, ponieważ niektórzy trenerzy specjalizują się w pewnych tematach, a są zapraszani na prawie wszystkie sesje.
        Kierownikowi sesji Ryszardowi Bernardowi i obecnym trenerom przedstawiłem Ankietę zawodnika. Opracowałem ją kiedyś dla moich podopiecznych w Niemczech i była mi zawsze pomocna w redakcji planu szkolenia. Zaproponowałem, aby ją rozdać uczestnikom do wypełnienia. Tak też uczyniono. Było to znakomite źródło informacji dla nas wszystkich. Pamiętam, że niektóre zaproponowane przez młodzież tematy zostały przeprowadzone jeszcze na zajęciach w Zakopanem.
        Zasugerowałem więc, aby ankietę wysyłano przed każdą sesją potencjalnym uczestnikom i na jej podstawie opracowywać programy zgrupowań.

Poniżej prezentuję zeskanowaną 1 stronę Ankiety zawodnika




Całą ankietę można pobrać pod poniższymi linkami

1. Format Worda
2. Format Acrobata


Do góry



2. Akademia Młodzieżowa w Zakopanem (część 2)

        Wielkim zaskoczeniem w Zakopanem były dla mnie tzw. konsultacje. Gdy byłem trenerem kadry, robiliśmy to ze Zbigniewem Czajką w ten sposób, że prosiliśmy każdego juniora lub juniorkę na rozmowę indywidualną. Każda osoba musiała przedstawić swój program pracy samoszkoleniowej i podzielić się z nami swoimi problemami. Naszym zadaniem było każdemu coś poradzić i pomóc w rozwiązaniu tych trudności. Każde spotkanie było protokołowane przez kierownika wyszkolenia. Na zakończenie wszyscy otrzymywali na papierze zadania do wykonania. Na następnych konsultacjach sprawdzaliśmy wykonanie tych zaleceń i młodzież dzieliła się z nami swoimi nowymi dylematami. Była to więc zorganizowana akcja o logicznych założeniach.

        To, co zobaczyłem po raz pierwszy w Zakopanem, wprowadziło mnie w zupełne zdumienie. Na pierwsze konsultacje przyszło do mnie trzech młodzieńców z grupy starszej, którzy akurat ze sobą konkurowali. Z początku myślałem, że to żart. Ale nie, tak ich przydzielił kierownik sesji Ryszard Bernard. Co można było więc robić? Popatrzyliśmy wspólnie trochę partii, porozmawialiśmy i koniec zabawy. Potem przyszły dziewczęta, też konkurentki. Ale tutaj była atmosfera bardziej swobodna. Młode panie nie miały większych tajemnic przed sobą. Mogliśmy więc porozmawiać trochę o granych debiutach itd.

        Oznajmiłem Ryszardowi Bernardowi, że takie konsultacje nie mają żadnego sensu. Uzgodniliśmy więc, że będą teraz rzeczywiście tylko rozmowy indywidualne. Tak się też stało. Tematyka tych konwersacji była różna, choć przeważały debiuty i końcówki. Z grą końcową raczej nie było większych kłopotów. Pamiętam, że jakiegoś juniora testowałem w zakresie końcówek pionkowych. Rozwiązał wszystkie zadania w pamięci, bez korzystania z szachownicy. Otrzymał najwyższą ocenę.

        Gorzej było z debiutami. Zauważyłem, że młodzież ma z tym dość duże problemy. Wielu gra debiuty, których nie rozumie. Niektórzy trenerzy preferują wiedzę encyklopedyczną. Część młodzieży uczy się mechanicznie debiutów do około 15-20 ruchów i potem ma trudności ze znalezieniem właściwego planu gry. Operuje się przede wszystkim kodami, nie nazwami otwarć, czy wariantów. A więc mówi się np. B33, E32 itd.

        Zrobiłem mały eksperyment. Ustawiłem pozycję po ruchach 1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gc4 Sf6 i poprosiłem o podanie nazwy otwarcia. Tylko jedna osoba z ośmiu wiedziała, że jest to obrona 2 skoczków. A była to grupa "średniaków". Wszyscy reprezentowali już Polskę na mistrzostwach świata i Europy.

        Dlatego ten przypadek zmobilizował mnie do napisania książki "Szybki kurs debiutów" z przeznaczeniem dla młodzieży. Ta książka ukazała się w 2000 roku w wydawnictwie "Penelopa" i dostała ją gratis cała grupa "maluchów" na mojej ostatniej sesji w Wiśle.

Do góry



3. Akademia Młodzieżowa w Zakopanem (część 3)

        Inną niespodzianką dla mnie były tzw. prace domowe. Każdy uczestnik Akademii otrzymywał pewne zadania do wykonania. W Zakopanem zauważyłem, że spora część młodzieży nie robi tego w domu, tylko na miejscu. Rzecz jasna, że jakość takich prac nie była na dobrym poziomie. Oczywiście część młodzieży traktowała tę akcję poważnie i dostarczała dobre opracowania.

        Dlatego zaproponowałem dwa wyjścia: albo zrezygnować z tego, albo wprowadzić dyscyplinę egzekwowania tych prac pod karą nie zapraszania takich osób na sesje. Młodzież trzeba uczyć szacunku do trenerów. W innych dyscyplinach sportu jest tak, że niewykonanie polecenia trenera pociąga za sobą różne sankcje. I tak musi być w szachach. Moja propozycja została pozytywnie przyjęta przez trenerów.

        Na mojej ostatniej sesji w Wiśle trzy osoby otrzymały na polecenie Marka Matlaka ode mnie do wykonania tematy, które powinny być opracowane do końca 2000 roku i wysłane na mój adres. Zrobiła to tylko Magdalena Kozak z Suwałk. W nagrodę otrzymała za to książkę szachową. Pozostałe dwie osoby zlekceważyły polecenie trenera. Kilka miesięcy później w trakcie bezpośredniego spotkania poprosiłem ojca jednej z tych osób o podanie przyczyny niewykonania mojego polecenia. Tłumaczył się tym, że jego syn konkuruje z Wojtaszkiem, natomiast ja jestem trenerem Radka. Uznałem to za niedorzeczność.

        3 lutego 2001 roku wysłałem list do nowego dyrektora Akademii Ryszarda Bernarda. Między innymi napisałem:

        "Nie wiem, czy jest sens dawania uczestnikom Akademii zadań domowych. Oni w zasadzie i tak tego nie robią. A przygotowywanie tego na kolanie na miejscu zgrupowania jest bez sensu..."

        W tej sytuacji widzę dwie możliwości: albo zrezygnować z tego, albo utrzymać tę formę stosując pewne sankcje, np. osoba taka nie powinna otrzymać powołania na obóz. Najlepiej byłoby, aby wszystkie prace spływały do Ciebie. Ty po oględnej ocenie przekazywałbyś to dalej trenerom. Miałbyś jeszcze możliwość monitowania. W przypadku nie dostarczenia materiałów kategorycznie nie zapraszać delikwenta. Musi być jakaś dyscyplina!

        Na ten list dyrektor Akademii Młodzieżowej Polskiego Związku Szachowego nie zareagował!

Do góry



4. Akademia Młodzieżowa w Zakopanem (część 4)

        W artykule "Zapiski trenera 2" (Szachista 11-2001) opisałem moje zajęcia w czasie sesji w Zakopanem. Tekst ten zamieściłem w temacie "Szkolenie (punkt 3)". Omówiłem w nim tzw. trening praktyczny. Na ten temat pisałem też w książce Wybrane zagadnienia teorii i praktyki turniejowej (Warszawa 2002) w rozdziale "Zasady pracy szkoleniowej nad debiutami". Artykuł ten zamieściłem w Szkoleniu w punkcie 1.

        W mojej pracy szkoleniowej staram się prowadzić zajęcia w taki sposób, aby były one interesujące i podopieczni mieli z nich korzyści praktyczne. Treningi typu "Monolog trenera" ograniczam do minimum, praktycznie tylko w celu wprowadzenia do tematyki zajęć. Tymczasem wielu trenerów prowadzi właśnie w ten sposób swe treningi, tzn. pokazuje się ruchy na tablicy demonstracyjnej i podopieczni powtarzają je na własnej szachownicy. Uważam, że taka praca jest mało efektywna i niewiele daje. Nie wyobrażam sobie treningu np. z zakresu końcówek prowadzonego w ten sposób. Uczeń musi być aktywny w czasie treningu i trener musi go do tego zmusić!

        Jedną z takich form jest trening praktyczny, który zademonstrowałem w Zakopanem. W ten sposób można trenować wszystkie fazy partii. Jest to trening aktywny i taki wszystkim polecam! W Zakopanem próbowałem przekonać niektórych trenerów o tej formie szkolenia. Ale na dobrą sprawę nie było tym żadnego zainteresowania.

         Po przyjeździe do Dortmundu przygotowałem podsumowanie dotyczące granych partii treningowych, które wysłałem wszystkim zawodniczkom i zawodnikom mojej grupy. Materiał ten otrzymał też Zbigniew Czajka.



        Z udziału w pierwszej sesji byłem bardzo zadowolony. Udało mi się przeprowadzić zajęcia w pełni po mojej myśli i spotkałem się z dobrym przyjęciem kolegów-trenerów! Zbigniew Czajka podkreślił to później w bezpośredniej rozmowie telefonicznej. Otrzymałem też pozytywny list od Marka Matlaka.






Do góry



5. Akademia Młodzieżowa w Wiśle

        Kolejna sesja z moim udziałem odbyła się w Wiśle w dniach 13-21.04.2000. Dwa miesiące wcześniej rozmawiałem ze Zbigniewem Czajką i przypomniałem moje trzy życzenia: obecność Radka Wojtaszka, odpowiedni sprzęt (zegary) i wypełnione przez uczestników sesji ankiety zawodnika. Kierownik wyszkolenia zapewnił mnie, wszystko będzie jak należy.

        O tym, że Wojtaszek nie przyjedzie do Wisły, dowiedziałem się miesiąc przed rozpoczęciem sesji. Wtedy jeszcze nie domyślałem się, że jest to celowe działanie osób odpowiedzialnych za szkolenie młodzieży w Polsce. W ten to sposób została odrzucona moja propozycja włączenia wirtualnego szkolenia w działalność Akademii.
        Na miejscu nie było przygotowanych ankiet. Część przywiozłem ze sobą, resztę skopiowaliśmy w pobliskim sklepie i rozdaliśmy uczestnikom do wypełnienia. Z tego materiału korzystali potem wszyscy trenerzy.
        Dużym rozczarowaniem dla mnie było brak zegarów. To uniemożliwiło mi przeprowadzenie treningu praktycznego, jak to zrealizowałem w Zakopanem. Zostałem w ten sposób zmuszony do zmiany koncepcji treningowej. Na moje silne starania u Marka Matlaka zegary znalazły się pod koniec sesji. Na zajęcia było to już za późno, ale mogliśmy przynajmniej przeprowadzić turniej błyskawiczny z nagrodami książkowymi, które przywiozłem ze sobą.
        Sesja zaczęła się od mojego dwugodzinnego wykładu inauguracyjnego pt. "Wspólne idee: gra praktyczna kompozycja". Poruszyłem na bazie przykładów praktycznych i studiów następujące tematy:

1. Odciągnięcie
2. Własna figura przeszkadza
3. Zugzwang
4. Nowotny
5. Słaba promocja
6. Widłowe uderzenia
7. Warto znać studia

        Jako trener polecam swoim podopiecznym rozwiązywanie pouczających zadań i studiów, ale zbliżonych swym charakterem do gry praktycznej. Wykluczam jednak trening z zadaniami typu samomaty, maty pomocnicze i bajkowe, ponieważ te problemy nie mają żadnego aspektu szkoleniowego. Wręcz przeciwnie, uważam, że szkodzą w normalnym rozwoju szachisty. Niech tymi zadaniami zajmują się problemiści, ale nie zawodnicy, szczególnie młodzi.
        Przypominam, że na temat znaczenia kompozycji w kształceniu szachisty ukazała się w wydawnictwie "Penelopa" (Warszawa 2004) moja książka, którą polecam ambitnym szachistkom i szachistom.



        Powracam do moich treningów. Została przydzielona mi utalentowana grupa średniaków, w której m.in. byli: Paweł i Dorota Czarnota, Marcin Tazbir, Piotr Brodowski, Dominika Hermanowicz itd. Tematem zajęć były różne formy ataku na króla. Wobec braku zegarów musiałem zrezygnować z zajęć praktycznych. Na szczęście sala treningowa była duża. Każdy miał swój stolik i komplet szachów. Na tablicy demonstracyjnej pokazywałem różne partie wzorcowe. W krytycznych momentach zadawałem wiele pytań, na które młodzież musiała po analizie odpowiedzieć. Była dyskusja i wymiana uwag. Był to trening aktywny. Taka forma szkolenia jest też bardzo efektywna, pod warunkiem, że trener zadaje wiele pytań i zmusza tym samym podopiecznych do intensywnej pracy. Młodzież pracowała sumiennie i otrzymała ode mnie bardzo dobrą ocenę.
        W konsultacjach indywidualnych spotykałem się z wieloma osobami. Analizowaliśmy własne partie, ciekawe pozycje i końcówki. Marcin Tazbir zainteresował mnie interesującym wariantem po ruchach 1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 a6 6.Gg5 e6 7.f4 Sc6!? Później opublikowałem na ten temat kilka artykułów w prasie polskiej i niemieckiej.
        Maciej Brzeski poprosił mnie - przykładem współpracy z Radkiem Wojtaszkiem - o pomoc fachową drogą internetową. Zgodziłem się, ale o tym napiszę później w temacie Komputery w szachach.
        20 kwietnia dałem symultanę na 7 szachownicach. Trzy partie zremisowałem (Tomczak, Andrzejczyk i Gościniak) i 4 wygrałem (Brzeski, Przeździecka, Leks i Jackowska).
        Atmosfera na sesji była znakomita. W czasie zajęć sportowych odbył się turniej halowy w piłce nożnej. Dobrze wypadła drużyna trenerów, której bramki broniłem ja!
        W sumie byłem zadowolony z pobytu w Wiśle, choć pozostał pewien niedosyt: nieobecność Radka Wojtaszka i brak zegarów.
        Z Markiem Matlakiem uzgodniłem, że przyjadę na sesję jesienną. Ale postawiłem dwa warunki: obecność Wojtaszka i dostęp do zegarów. Otrzymałem zapewnienie, że nie będzie z tym żadnych problemów!
        Miłym podsumowaniem sesji był biuletyn opracowany przez Annę Domaradzką-Żyłę.












Do góry



6. Akademia Młodzieżowa w Wiśle (3-11 sierpnia 2000)

        Na kwietniowym zgrupowaniu w Wiśle uzgodniłem z Markiem Matlakiem, że wezmę udział w sesji jesiennej. Niespodziewanie w lipcu otrzymałem powołanie na sesję letnią. W tekście przeczytałem m.in. "Program sesji ma na celu bezpośrednie przygotowanie słuchaczy do zbliżających się mistrzostw Europy i świata juniorów. Uprasza się (zwłaszcza grupę starszą) o przygotowanie pytań i wątpliwości dotyczących zagadnień debiutowych, gdyż będzie to jednym z tematów podczas konsultacji indywidualnych".

        Program oceniłem pozytywnie i dlatego spontanicznie potwierdziłem swoje uczestnictwo w sesji, mimo że planowałem przyjazd do Polski dopiero na jesień. Teraz byłem już przekonany, że w Wiśle będzie na pewno Wojtaszek. W końcu ta sesja miała na celu bezpośrednie przygotowanie do najważniejszych imprez juniorów w tym roku.

        Zastanowiło mnie jednak zdanie: "Prosimy o przygotowanie 3-4 wykładów". Nie otrzymałem żadnej propozycji tematycznej. Pomyślałem sobie, że to będzie na pewno podobna improwizacja, jak na poprzednich sesjach. Wkrótce się przekonałem, że miałem rację.

        Krótko przed rozpoczęciem sesji dowiedziałem się, że znowu nie będzie Wojtaszka. W taki to sposób czołowy szkoleniowiec Polskiego Związku Szachowego Marek Matlak dał mi do zrozumienia, że nie zaakceptował mojej koncepcji i nie ma w ogóle zamiaru na tej płaszczyźnie ze mną współpracować.

        W Wiśle czekała mnie kolejna niespodzianka. Przydzielono mi grupę najmłodszych i ulokowano w małej salce. Nie było oczywiście obiecanych zegarów. Zresztą nie było warunków do przeprowadzenia ćwiczeń praktycznych. Stoliki przylegały ściśle do siebie i na dwie osoby przypadał jeden komplet szachów. Poprosiłem Matlaka o większą salę. Tłumaczył się, że nie otrzymał do dyspozycji inne pomieszczenia. Była to nieprawda. Potem miałem okazję obejrzeć ośrodek, w którym mieszkaliśmy, i było tam kilka wolnych sal, w których można było przeprowadzić bez problemu odpowiedni trening. Pod koniec sesji odbyła się w holu budynku symultana. Miejsca było tam bardzo dużo. Tam też można było pracować z grupą. Znalazły się też niespodziewanie zegary. Tak więc na moje zajęcia Marek Matlak nie zagwarantował mi odpowiednich warunków treningowych i sprzętu, natomiast na swoją symultanę miał wszystko. To się nazywa zmysł organizacyjny!

        Powracam do moich treningów. Ostatecznie zgodziłem się przeprowadzić zajęcia w tak niedogodnych warunkach. Mam duże doświadczenie z pracą z młodymi zawodnikami od 10 do 12 lat. Najlepiej prowadzi się trening w grupie 4-5 osobowej. Przy liczbie 8 osób powstaje już za duży chaos. Miałem nadzieję, że dam sobie jednak radę. Niestety okazało się to praktycznie niemożliwe. W czasie zajęć dochodziło często do rękoczynów. Wyrywano sobie figury z ręki i rozrzucano szachy. Najbardziej agresywnego młodzieńca wypraszałem za drzwi. Ale to nic nie dało. Młody człowiek kopał w drzwi i treningu nie można było również dalej prowadzić. Poprosiłem Marka Matlaka o przydzielenie mi do pomocy jakiegoś trenera w celu podziału na dwie grupy.

        Okazało się to jednak niemożliwe, ponieważ nie było rezerw kadrowych. Trenera zagranicznego arcymistrza Lankę musiało wspomagać aż dwóch naszych szkoleniowców: arcymistrz Schmidt jako tłumacz i Skalik jako obsługa komputera. Lanka pokazywał na tablicy demonstracyjnej jakieś warianty i komentował po rosyjsku. Schmidt tłumaczył to na język polski, natomiast Skalik wpisywał to wszystko do komputera za pomocą programu Chessbase.

        Idea zaproszenia Lanki była na pewno dobrym pomysłem, ale zrealizowano to po amatorsku. Arcymistrz miał za zadanie przedstawienie repertuaru debiutowego białym kolorem. W wolnych chwilach kilka razy obserwowałem wykłady Lanki. Co najmniej połowa młodzieży nudziła się i nie wykazywała żadnej aktywności. Zapytałem się w przerwie kilka osób o powody. Okazało się, że nie wszystkich uczestników tych zajęć to interesowało, ponieważ grali swoje warianty i nie mieli zamiaru cokolwiek zmieniać w swoim repertuarze.

        Moim zdaniem Lanka powinien najpierw przesłać dyskietkę ze swoimi wariantami i analizami Markowi Matlakowi. Dyskietka powinna być następnie skopiowana i przesłana wszystkim potencjalnym słuchaczom wykładów arcymistrza. W ten sposób byłby czas na przejrzenie tego materiału i młodzież miałaby możliwość wyboru najbardziej interesujących ich kwestii do wspólnych analiz, najlepiej w małych grupach. A tak część uczestników nie wykazywała żadnego zainteresowania na tych zajęciach.

        Zresztą z jakością analiz poszczególnych wariantów było różnie. Niektóre miały charakter czysto teoretyczny, gdyż nie były sprawdzone w praktyce. Pamiętam, jak Agnieszka Matras na mistrzostwach świata juniorek w Goa w 2002 roku wybrała przeciwko obronie Caro-Kann wariant polecany przez Lankę. Młoda i nieznana Hinduska błyskawicznie odpowiedziała w krytycznym momencie i nasza mistrzyni międzynarodowa, zamiast przewagi debiutowej, musiała walczyć o wyrównanie. Propozycja Lanki okazała się zupełnie niepoprawna.

        Wracam do moich zajęć. Wobec braku zapewnienia mi godnych warunków treningowych, zrezygnowałem z zajęć z grupą najmłodszych. Prowadziłem od tego momentu konsultacje indywidualne. Byłem bardzo ciekawy, jak poradził sobie mój następca. Dał sobie radę! Usiadł sobie przed rzędem "maluchów" i dyktował ruchy partii (lub pozycji). Każda próba dyskusji była zdecydowanie karcona. Nie było więc żadnych analiz i pytań. Efektów szkoleniowych nie było żadnych. Ale w tym przypadku to było, niestety, jedyne wyjście, aby zajęcia przeprowadzić do końca.

        Potem mi zarzucono, że jestem słabym trenerem, ponieważ mała sala była przeszkodą w przeprowadzeniu treningu. Nie jestem chałturnikiem, dla którego najważniejsze jest honorarium, a nie warunki treningowe. Na przyjazd na dwie sesje do Wisły poświęciłem prawie cały urlop wypoczynkowy. Chciałem przeprowadzić trening optymalnie. Największą satysfakcją dla mnie jest korzyść, jaką z zajęć mają moi słuchacze. Otrzymane wynagrodzenie wystarczyło praktycznie na pokrycie kosztów przejazdu na trasie Dortmund-Wisła i z powrotem.

        Ta sesja to było pasmo wielkich rozczarowań. Markowi Matlakowi wystawiłem negatywną notę i uznałem go za człowieka niezbyt poważnego. Natychmiast po powrocie do Dortmundu zadzwoniłem do Zbigniewa Czajki i poinformowałem go, że zrywam moją współpracę z akademią. Nie mam zamiaru dalej współpracować z Markiem Matlakiem, ponieważ jest to osoba niedotrzymująca swych zobowiązań. Kierownik wyszkolenia zaproponował wstrzymanie się jeszcze z tą decyzją, bowiem wkrótce funkcję dyrektora Akademii Młodzieżowej obejmie Ryszard Bernard, znany ze swej solidności.

        Ta wiadomość rzeczywiście ucieszyła mnie. Znałem Bernarda od wielu lat, ceniłem jego fachowość i liczyłem na dobrą współpracę. Przyszłość pokazała jednak zupełnie co innego. Ale o tym piszę obszernie w temacie "Komputery w szachach".

Poniżej zaproszenie do udziału w kolejnej Sesji Młodzieżowej Akademii w Wiśle oraz kilka zdjęć.





Do góry



7. Podsumowanie i wnioski (1)

        Zanim wziąłem udział w pierwszej sesji w Zakopanem słyszałem wiele różnych opinii o działalności Akademii. Były to przeważnie negatywne oceny. Głównym zarzutem było to, że skład kadry trenerskiej prawie się nie zmienia. Grupa ta niechętnie dopuszcza do współpracy innych szkoleniowców. Przypadkowych intruzów szybko się pozbywano. Kadra trenerska Akademii dzieli też między sobą wyjazdy zagraniczne na najważniejsze imprezy szachowe. Program szkolenia nie jest ciekawy, tematy często się powtarzają itd.

        Na sesję do Zakopanego zaprosił mnie osobiście ówczesny prezes PZSzach Jacek Żemantowski. Nie miałem wcześniej żadnych kontaktów z trenerem koordynatorem Akademii Markiem Matlakiem, czy innymi szkoleniowcami. Dla wielu moich kolegów było to więc duże zaskoczenie. Niektórzy z miejsca mnie ostrzegli, że długo nie będę cieszył się z tego zaszczytu, może dwa razy, maksymalnie trzy.

        W Zakopanem zrealizowałem pełny program szkoleniowy i dostałem nawet pochwałę od trenera koordynatora i szefa wyszkolenia PZSzach. Mimo tego koledzy byli dalej sceptyczni: Nie bądź takim optymistą. To dopiero początek, poczekaj na dalsze wydarzenia . Byłem jednak dobrej myśli.

        Kilka tygodni później dowiedziałem się, że ktoś puścił plotkę o moim powrocie do Polski, i że prezes szykuje dla mnie posadę trenera kadry. Oczywiście zdementowałem to. Ale przypomniałem sobie o pewnym wydarzeniu w biurze Polskiego Związku Szachowego, kiedy to Zbigniew Czajka w obecności prezesa i wydawcy Penelopy Jerzego Morasia zapytał się mnie, czy byłbym zainteresowany objęciem stanowiska kierownika wyszkolenia, ponieważ on wybiera się na emeryturę. Podziękowałem za takie wyróżnienie, ale zdecydowanie odmówiłem.

        Na kolejnych sesjach w Wiśle już nie mogłem wykonać całkowicie swych planów, gdyż Marek Matlak nie zapewnił mi odpowiednich warunków treningowych. Niewykluczone, że chciał mnie się w ten sposób szybko pozbyć. Ale niektórzy koledzy byli zdania, że to wynikło raczej z obojętnego charakteru Matlaka, który już za długo pełni tę funkcję i brakuje mu świeżości działania. Interesująca teoria, ponieważ od tego czasu minęło już 10 lat i Marek Matlak dalej pełni funkcję trenera koordynatora Akademii Młodzieżowej. Ciekawe, czy dalej pracuje na zwolnionych obrotach, czy może poprawił już swój styl pracy?

        Powracam do moich obserwacji. Już pisałem wcześniej, że na sesjach z moim udziałem nie było żadnego programu szkolenia. Codziennie uzgadnialiśmy tematy zajęć, które były często przypadkowe i tym samym mało przydatne uczestnikom. W Zakopanem przedstawiłem kierownikowi sesji Ryszardowi Bernardowi i trenerom przygotowaną przeze mnie Ankietę zawodnika (do pobrania w punkcie 1). Zaproponowałem, aby ją wysyłać odpowiednio wcześniej do uczestników zgrupowań i na bazie otrzymanych informacji opracować tematykę każdej sesji. Ankieta zawiera wiele pytań i być może, że nie każdy chciałby zdradzić tajemnice ze swego szachowego podwórka. Wtedy można byłoby ograniczyć odpowiedzi do tych najważniejszych kwestii, w tym oczywiście dotyczących propozycji tematycznych.

        Wniosek 1

        Trenerzy muszą mieć zapewnione optymalne warunki do treningów, czyli odpowiednie pomieszczenia i sprzęt.

        Każda sesja musi mieć program tematyczny opracowany na podstawie propozycji uczestników, który musi być podany do wiadomości przed rozpoczęciem zgrupowania. Podobnie skład szkoleniowców oraz podział na grupy powinien być wcześniej znany wszystkim słuchaczom.


Do góry



8. Podsumowanie i wnioski (2)

        W lutym 2001 roku brałem udział w szkoleniu dla trenerów na I klasę na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. W wolnym czasie odwiedziłem siedzibę Polskiego Związku Szachowego. Kierownik wyszkolenia Zbigniew Czajka pokazał mi plan zajęć Akademii na rok 2001, opracowany przez Ryszarda Bernarda.

        Uznałem to za duży postęp w odniesieniu do działalności Marka Matlaka. Ale po jego przejrzeniu stwierdziłem, że wiele tematów jest mi już dobrze znanych. Zrobiłem mały eksperyment. Czytałem po kolei tematy Waldemarowi Czarnocie, który był ze mną na kursie, a jego zadaniem było odgadnięcie ich autorów. Odgadł w 90%, a tematykę jednego znanego trenera, częstego gościa na Akademiach, nawet w 100%.

        Na tym polegała specjalizacja niektórych szkoleniowców, którzy niewielkim wysiłkiem od lat biorą udział w szkoleniu polskiej młodzieży. Wcale mnie to nie dziwiło, kiedy młodzież negatywnie wyrażała się o części trenerów za ich wygodnictwo. Sam widziałem takie obrazki, że trener trzymał w ręku książeczkę po rosyjsku z serii "Biblioteka szachisty" i przeprowadzał wykład. Kiedyś wszedłem do pokoju jednego szkoleniowca i widziałem taką sytuację. Przy stoliku siedziała juniorka i pilnie notowała "wykład" trenera, który polegał na tym, że dyktował jej jakieś teksty z rosyjskiej książki. Nie było żadnej wspólnej analizy i dyskusji. Zapytałem się później, czy jego zdaniem przerobi sama ten materiał? To mnie nie interesuje - odpowiedział. Jej ojciec ocenia Akademię po zawartości zeszytu. Więc ładuję jej materiał, aby nie było żadnych wątpliwości.

        Inna scena. Zapytałem się raz jednego trenera, co przygotował na dzisiaj. "Będą końcówki gońcowe" odpowiedział. Pokazał mi następnie kilka przykładów. "Przecież takie akurat pozycje spotyka się bardzo rzadko w praktyce. Jaki jest sens zajmowania się nimi na zajęciach, są ważniejsze tematy." spontanicznie zareagowałem. "Może masz rację, ale warto je znać". Trenera nie interesowało to, czy słuchacze będą mieli z jego szkolenia jakieś konkretne korzyści. On realizował swój program!

        Inny trener specjalizował się w temacie "Ćwiczenie techniki w końcówkach". Pokazywał pewne pozycje i przebieg partii na tablicy demonstracyjnej z książki w języku rosyjskim i słuchacze powtarzali je na swoich szachownicach. Mam duże wątpliwości, co do sensu w takim stylu przeprowadzonych zajęć. Techniki w grze końcowej nie można w tak prosty sposób wytrenować. To wymaga lat praktyki. Sam przeprowadzam takie ćwiczenia na praktycznych zajęciach. Podopieczni muszą sami znaleźć właściwą drogę. Najlepiej taki trening przeprowadzać w grupach. Inną możliwością są tematyczne partie konsultacyjne.

        Jeszcze raz podkreślam, że program każdej sesji powinien być przygotowany przede wszystkim na bazie propozycji młodzieży, aby przychylić się do ich konkretnych potrzeb. Trenerzy muszą wcześniej otrzymać tematy w celu przygotowania się do wykładów i następnie opracowania materiałów w formie pisemnej, najlepiej elektronicznej. Wychodzę z założenia, iż każdy trener Akademii posiada obecnie własny laptop i odpowiednie programy szachowe.

        Bardzo ważne jest zmuszenie trenerów Akademii do opracowywania własnych materiałów szkoleniowych. Nie wyobrażam sobie szkoleniowca, który przeprowadzając wykład trzyma w ręku jakąś książkę, jako główne źródło jego materiałów treningowych. Polecam zbieranie materiałów w segregatorach, ponieważ w tej technice można je uzupełniać, zmieniać itd. Z tego względu odradzam prowadzenie notatek w zeszytach, gdyż to może być negatywnie odbierane przez słuchaczy, jako mało aktualne materiały.

        Wniosek 2

        Ograniczyć do minimum teoretyczne monologi trenerów przy tablicy demonstracyjnej. Młodzież musi brać aktywny udział w zajęciach. Polecam jak najwięcej ćwiczeń praktycznych. W ten sposób można sprawdzić bezpośrednio fachowe umiejętności młodzieży we wszystkich fazach partii szachowej.

        Każdy trener pracujący na rzecz Akademii Młodzieżowej powinien opracować na każdą sesję ze swoim udziałem materiały szkoleniowe, które powinny być następnie dostępne szerszej widowni.

        W tym celu proponuję stworzenie samodzielnej strony internetowej, np. pod nazwą "Wirtualne Centrum Szkoleniowe Polskiego Związku Szachowego". Byłyby tutaj zamieszczane artykuły szkoleniowe i analityczne ze wszystkich faz partii, kombinacje, partie komentowane itd. Każdy miałby dostęp do niej i możliwość bezpłatnego korzystania z tych materiałów.

        Proponuję też stworzenie możliwości wirtualnych konsultacji dla najzdolniejszej polskiej młodzieży, nie tylko dla uczestników Akademii. Często bywa tak, że ktoś potrzebuje jakiś rad, materiałów, analiz itd. Doświadczeni trenerzy mogliby pomóc w szybkim rozwiązaniu takich problemów. Przypominam, że w taki sposób przez 4 lata pomagałem obecnie najlepszemu polskiemu zawodnikowi Radosławowi Wojtaszkowi.


Do góry




Caissa i szachy - szachownica, a na niej król, wieża, skoczek, goniec, pion i zadanie do wykonania czyli szach i mat, lecz wcześniej debiut, kombinacja i końcówka.