|
| SYLWETKI SZACHOWE - JERZY LEWI |
| Ciekawe sylwetki szachowe
Jerzy Lewi (1949-1972) Wybór 100 partii
Powyżej jedno z niewielu zachowanych zdjęć ze zbiorów prywatnych udostępnił Pan Andrzej Filipowicz
Największym talentem w powojennej historii polskich szachów był bez wątpienia Jerzy Lewi. Obaj zaczynaliśmy kariery zawodnicze w jednym klubie. Przez wiele lat miałem więc możliwość obserwacji rozwoju jego niezwykłego talentu. Wielokrotnie walczyliśmy bezpardonowo przy szachownicy. Do końca byliśmy dobrymi kolegami. Mieszkając już w Warszawie, Jurek często odwiedzał Bydgoszcz i wtedy korzystał z mojej gościnności. Chciałbym tym tekstem przybliżyć nieco sylwetkę Jerzego Lewiego, który dla młodego pokolenia jest postacią raczej nieznaną.
Poznałem go bliżej w maju 1961 roku w trakcie półfinałów do mistrzostw Wojska Polskiego. Rozgrywki odbywały się w kawiarni Okręgowego Klubu Oficerskiego przy ulicy Dwernickiego w Bydgoszczy. Lewi był niedużego wzrostu, szczupły i miał ciemną czuprynę. Okazało się, że znałem go już wcześniej z widzenia z boiska sportowego szkoły podstawowej przy ulicy Staszica, której Lewi był uczniem. Ja wtedy uczęszczałem do innej szkoły przy ul. Libelta, ale na Staszica grałem w piłkę nożną, gdyż tam było dużo miejsca do uprawiania różnych dyscyplin sportowych; piłki nożnej, ręcznej i koszykówki. Tam widziałem często Jurka uganiającego się za piłką.
Lewi był już członkiem klubu szachowego OKO Caissa, który należał do Okręgowego Klubu Oficerskiego w Bydgoszczy. Kierownictwo klubu z miejsca zainteresowało się mną i już w tym dniu stałem się kolegą klubowym Jurka. Było to 15 maja 1961 roku. W "Galerii" jest zdjęcie z tego mojego pierwszego pobytu w klubie. Jest tam widoczny warszawski szachista Czesław Krulisch, który w tej rundzie rozgromił swego przeciwnika z ofiarą hetmana. Lewi należał do ścisłej czołówki juniorów klubu. Na początku przegrywałem z nim wszystkie partie. Ale byłem ambitny. Moje postępy w grze zauważyło kierownictwo klubu. Zostałem włączony do ekipy, która uczestniczyła w mistrzostwach województwa bydgoskiego juniorów. Startowało 10 zawodników. 29 września 1961 roku rozpoczęła się pierwsza runda. Turniej odbył się w kawiarni naszego klubu. Niespodziewanie zająłem z 4.5 pkt. 5 miejsce i byłem najlepszy z "Caissy". Lewi podzielił 8-9 miejsce z 2.5 pkt. W bezpośrednim pojedynku pokonałem go w efektowny sposób. Po tych mistrzostwach ustalono kadrę juniorów klubu: Konikowski, Lewi, itd.
W dniach 2-8 stycznia 1963 roku w Świeciu nad Wisłą odbyły się kolejne mistrzostwa okręgu bydgoskiego juniorów za rok 1962. Lewi był pewny zwycięstwa. W rzeczywistości ja wygrałem, uzyskując 8.5 pkt z 9 partii. Lewi był piąty z 5 pkt. W bezpośredniej partii łatwo wygrałem z moim największym wówczas rywalem. Lewiego zgubiła zbyt duża pewność siebie. Po prostu lekceważył swych przeciwników. To była duża jego wada. Grał też szybko i przez to popełniał rażące błędy. Zaczynał dopiero myśleć w krytycznych pozycjach, kiedy już trudno było cokolwiek rozsądnego znaleźć.
Następne mistrzostwa okręgu juniorów za rok 1963 odbyły się w Toruniu (30 VI-6VII 1963). W tym okresie Toruń miał grupę silnych juniorów, których liderem był Michał Fabianowski. Wystartowałem znakomicie. Przed ostatnią rundą miałem punkt przewagi nad Lewim i pół punktu nad Fabianowskim. Ostatnią partię grałem z Jurkiem. Miała ona dla mnie dramatyczny przebieg. W wygranej pozycji podstawiłem mata. Ostatecznie wygrał Fabianowski 11.5 pkt. Ja z Lewim podzieliłem 2-3 miejsce z 11 pkt. Na mistrzostwa Polski juniorów pojechał tylko Fabianowski. W tamtych czasach tylko mistrzowie okręgów (z nielicznymi oczywiście wyjątkami) mieli prawo startu w finale MP. To był ostatni turniej Jurka w barwach Caissy Bydgoszcz. Zaraz potem wyjechał na stałe do Warszawy.
Lewiego zobaczyłem dopiero rok później w Ełku po jego wyjeździe z Bydgoszczy. Było to w sierpniu 1964 roku. Odbywał się tam festiwal drużynowy z udziałem 18 zespołów. Równolegle rozegrano mistrzostwa Polski juniorów. Ja znowu w nich nie zagrałem, choć podzieliłem w mistrzostwach okręgu bydgoskiego 1-2 miejsce z Michałem Fabianowskim i dodatkowy mecz zremisowałem 2-2. Zwyciężył Jędrzejek przed Pytlem i Fabianowskim. Jurek podzielił IV-V miejsce.
Talent Lewiego rozwinął się na dobre w stolicy. Bezpośrednie kontakty z czołowymi szachistami kraju dały szybko rezultaty. Obserwowałem jego grę w Mistrzostwach Polski juniorów w Goleszowie (7-18.08.65). Grał tam bardzo ryzykownie i ze szczęściem, ale bez porażki zajął pierwsze miejsce z 8 pkt z 10 partii. Drugie miejsce zajął faworyt mistrz krajowy (jedyny z takim tytułem junior w Polsce) Pytel 7.5 pkt. 3-4 miejsce Konikowski i Ledwoń po 6.5 pkt. Był to mój udany debiut w MP. W ostatniej rundzie pokonałem Pytla i dzięki temu Lewi zajął pierwsze miejsce. Za ten wynik zostałem powołany do kadry narodowej juniorów. Zaraz po mistrzostwach spotkaliśmy się na Drużynowym Festiwalu o puchar ziemi Białostockiej (Białowieża 23-28 VIII 1965). Jurek grał w barwach Maratonu Warszawa na trzeciej szachownicy i uzyskał 5.5 pkt. z 6 partii. Ja grałem na tej samej szachownicy. Ale uzyskałem 5 z 5 partii i zdobyłem nagrodę. Z przyczyn finansowych mój klub Caissa Bydgoszcz nie mógł wysłać drużyny na tę imprezę. Mnie dano tylko pieniądze na turniej błyskawiczny za wynik w Goleszowie. Na miejscu udało mi się dołączyć do Jagiellonii Białystok II, która sfinansowała mój pobyt w Białowieży. W trakcie turnieju naraziłem się jednak sponsorowi, gdyż w meczu z Jagiellonią I jako jedyny wygrałem partię z Bogdanem Bieluczykiem.
Następne spotkanie z Lewim miało miejsce w dniach 26-30 grudnia 1965 roku w Łodzi. Odbył się tam międzypaństwowy mecz juniorów Polska-Węgry. Lewi grał na pierwszej szachownicy i uzyskał pół punkta z dwóch partii przeciwko zawodnikowi o nazwisku Tompa. Ja grałem na trzeciej szachownicy przeciwko Jocha, który później zmienił nazwisko na Adorjan. Przegrałem obie partie, choć w pierwszej stałem bardzo dobrze. Pamiętam, że Lewi przegrał drugą partię wskutek źle rozegranego debiutu. Węgrzy przyjechali w silnym składzie. Przypomnę, że grali późniejsi czołowi arcymistrzowie świata: Ribli, Sax i wspomniany już Adorjan.
W dniach 3-6 czerwca 1966 roku odbył się w Szczecinie mecz międzypaństwowy Polska-Szwecja w konkurencji seniorów i juniorów. Lewi grał na pierwszej szachownicy i wygrał obie partie z Litsbergerem. Mnie nie powiodło się na trzeciej szachownicy z Liljedahlem. Ostatecznie mecz zremisowaliśmy 10:10. Seniorzy natomiast przegrali.
Kolejne mistrzostwa Polski juniorów odbyły się w dniach 13-24 sierpnia 1966 roku w Polanicy Zdroju równolegle z Memoriałem Rubinsteina. Grało 26 zawodników. Wygrał Lewi z 8 punktami z 10 partii. Ja zająłem 6 miejsce. Pamiętam, że nasza partia miała dramatyczny przebieg. Zagrałem białymi ostry atak czterech pionków przeciwko obronie królewsko-indyjskiej. Lewi rozegrał niedokładnie fazę debiutową i szybko wpadł w przegraną pozycję. Po zdobyciu jakości zacząłem grać nagle "miękko". I tutaj Lewi pokazał swój prawdziwy talent. Potrafił skomplikować pozycję do tego stopnia, że w krytycznym momencie pomyliłem się i partię jeszcze przegrałem. Podobnych partii Lewi miał kilka. Jego słabością była faza debiutowa. Natomiast górował nad nami niezwykłym talentem taktycznym. Potrafił w przegranych pozycjach wykonywać "niezwykłe" posunięcia, po czym jego przeciwnicy nagle zaczęli się gubić. W dniu wolnym odbyły się nieoficjalne mistrzostwa Polski juniorów w grze błyskawicznej. Grali wszyscy uczestnicy normalnych mistrzostw. Wygrał Lewi z 9.5 pkt. Drugie miejsce przypadło mnie z 8.5 pkt. W bezpośrednim pojedynku pokonałem Lewiego.
W dniach 23-28 maja 1965 roku odbyły się w Gdańsku półfinały do drużynowych MP. Wygrał Maraton Warszawa 20.5, przed Pocztowcem Poznań 18 i Caissą Bydgoszcz 16.5 pkt. W bezpośrednim pojedynku zremisowałem po zaciętej walce z Lewim. Ostatecznie uzyskałem 2.5 pkt. z 4 partii (najlepszy wynik). Natomiast Lewi zdobył tylko 1 pkt z 4 partii.
W dniach 19-30 lipca 1967 roku odbyły się w Wiśle XX Mistrzostwa Polski juniorów. Grało 30 zawodników. Zwyciężył po raz trzeci z kolei Lewi z 9 pkt. Drugi był Andrzej Łuczak z 8.5 pkt. Trzecie miejsce przypadło mnie z 8 pkt. Czwarty był Aleksander Sznapik z 7.5 pkt. W IV rundzie przegrałem czarnymi z Jurkiem. W remisowej końcówce ofiarowałem pionka celem uaktywnienia swoich figur, lecz nie zauważyłem wtrąconego szacha. W dogrywce broniłem się 90 posunięć. Lewi jeszcze dwukrotnie zwyciężał w MP juniorów (1968 i 1969).
Tradycyjny Festiwal Szachowy w Augustowie odbył się dniach 6-20 sierpnia 1967 roku. Lewi grał w swojej drużynie w Maratonie Warszawa. Mój klub Caissa Bydgoszcz nie miał funduszy na wysłanie drużyny. Pojechałem na własny koszt i na miejscu udało mi się zaczepić w zespole Lecha Poznań. Turniej drużynowy (grało 22 zespoły) wygrał Hutnik Nowa Huta przed Maratonem Warszawa, Startem Lublin i Lechem Poznań. 13 sierpnia odbył się turniej błyskawiczny. W 16-osobowym finale zwyciężył Lewi 12 pkt. wyprzedzając B.Bieluczyka 11.5 pkt. Dobrzyńskiego 11 pkt. Konikowskiego 10.5 pkt. Pytla 9.5 pkt. itd. W bezpośrednim pojedynku pokonałem Lewiego.
Mecz Szwecja-Polska (Ystad) 1-4 września 1967 roku. Grano dwa spotkania. Seniorzy przegrali w sumie 10.5-9.5. Tymczasem juniorzy wygrali w takim samym stosunku. Lewi pokonał na pierwszej szachownicy Svenssona 1.5-05. Ja wygrałem dwukrotnie z Olaussonem na trzeciej szachownicy. W drugim meczu jako pierwszy zakończyłem partię. Jakiś szwedzki kibic nagrodził mnie za to kwotą 30 koron. W czasie pobytu w Ystad byliśmy świadkami ważnego wydarzenia w historii tego kraju. Mianowicie nastąpiła zmiana ruchu kołowego z lewostronnego na prawostronny.
26 listopada 1967 tradycyjny mecz towarzyski Warszawa-Bydgoszcz. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem szachistów stolicy 6.5-3.5. Lewi grał na szachownicy juniora i pokonał Dowmunta. Ja grałem na drugiej szachownicy seniora i wygrałem z Dworzyńskim.
Błyskawiczne MP w Kielcach 4-5 maja 1968 roku. W finale wygrał Bednarski przed Schmidtem po 13.5 pkt. Lewi był trzeci z 12 pkt. Ja zająłem 11 miejsce z 7 pkt. Wcześniej Jurek podzielił w normalnych MP seniorów II-V miejsce, co było dużą niespodzianką. Ale rok później zdobył tytuł mistrza Polski mając zaledwie 19 lat. Był pierwszym szachistą, który w jednym roku zdobył dwa tytuły mistrzowskie - juniorów i seniorów.
V Międzynarodowy Festiwal im PKWN w Lublinie (6-22 lipca 1969) zakończył się sukcesem Lewiego, który zgromadził w 11 partiach 8 pkt. Wyprzedził Gipslisa 7.5 pkt Barczaya i Fuchsa po 7 pkt. Był to wielki wyczyn Jurka, który pokazał w tym turnieju wielką klasę. Ja miałem grać też w głównym turnieju, gdyż wygrałem w poprzednim roku turniej B. To gwarantowało mi według regulaminu Festiwalu grę w turnieju A. Ku mojemu zdziwieniu organizatorzy nie dopuścili mnie do gry w głównym turnieju tłumacząc się tym, że nie mam tytułu mistrza krajowego. Tymczasem w następnym roku grał w głównym turnieju kandydat na mistrza Murat z Lublina. Tak więc lubelscy działacze dopasowywali sobie dowolnie regulamin turnieju. W tej sytuacji zagrałem w turnieju B, w którym zająłem 4 miejsce. Wygrał Schinzel z Warszawy.
W Lublinie widziałem Lewiego po raz ostatni. W sierpniu grał w Memoriale Rubinsteina. Potem wyjechał do Grecji na turniej strefowy. W drodze powrotnej wysłał mi z Wiednia kartkę. Krótko omówił swój występ i następnie życzył wielu sukcesów. Miałem przeczucie, że jest to pożegnanie. Rzeczywiście Lewi nie wrócił do kraju i zdecydował się na emigrację do Szwecji. Kontaktu z nim już potem nie miałem.
30 października 1972 roku Jerzy Lewi zginął w wypadku samochodowym w Lund. Taką wiadomość podał miesięcznik "Szachy".
Odnalezione na nowo zdjęcia związane z Jurkiem
Więcej o życiu i karierze szachowej Jerzego Lewiego dowiemy się z monografii "Jurek Lewi", która ukazała się w wydawnictwie Penelopa. Książka została przedstawiona w dziale "Recenzje".
Ponadto o Mistrzu Polski w Szachach w roku 1969 jest notka w Wikipedii.
|
|
|
|
|