Kliknięcie w każde zdjęcie poniżej spowoduje wczytanie jego większej wersji do oddzielnego okna |
Z byłym mistrzem świata A.Karpowem |
Andrzej Filipowicz z Wiktorem Korcznojem w Paryżu w 1995 roku |
Skupienie przed kolejną rundą |
W roli sędziego meczu towarzyskiego Korcznoj-Mitoń w Krynicy w 1998 roku |
Anand-Samaranch-Iljumzinow-Filipowicz-Lucerna 1998 |
W czasie meczu o mistrzostwo świata kobiet Galiamowa-Xie Jun w Kazaniu w 1999 roku |
Jest to zdjęcie z Londynu 2000 roku, kiedy to Andrzej Filipowicz sędziował historyczny mecz o mistrzostwo świata Kasparow - Kramnik. Kasparow przegrał i stracił tytuł, jak się okazało na zawsze! |
Olimpiada w Bled w 2002 roku. Od lewej stoją znani działacze FIDE: Campomanes, Kouatly i Filipowicz |
Spotkanie z byłym mistrzem świata Kasparowem na olimpiadzie w Bled w 2002 roku |
Przy partii Ananda |
Na turnieju w Dortmundzie w 2002 roku |
Andrzej Filipowicz sędziuje mecz o mistrzostwo świata Kramnik-Leko w Brissago w 2004 roku |
Turniej w Dortmundzie w 2004 roku. Od lewej strony stoją: Konikowski, sędzia główny Filipowicz i dyrektor turnieju Koth |
Topałow w akcji na turnieju w Dortmundzie w 2005 roku |
Spotkanie z czeskim arcymistrzem Vlastimilem Hortem na turnieju w Dortmundzie w 2005 roku |
|
¦wietny szachista, działacz, czołowy sędzia na świecie, publicysta
Wybór 100 partii Andrzeja Filipowicza
Andrzeja Filipowicza zobaczyłem po raz pierwszy na festiwalu w Sajenkach koło Augustowa w 1963 roku. Impreza ta była wtedy dla mnie wielkim przeżyciem. Bowiem tam po raz pierwszy mogłem podziwiać w akcji prawie całą czołówkę kraju. Miałem też możliwość gry z mistrzami w licznych turniejach błyskawicznych.
Nasz klub było stać na wysłanie tylko czterech seniorów. Pojechałem więc na własny koszt. W turnieju drużynowym zagrałem 5 partii i wynik 2.5 punkty uznano za duży sukces. Miałem wtedy tylko III kategorię, a moimi przeciwnikami byli silni wtedy w kraju kandydaci Fijałkowski, Ereński i wicemistrz Polski juniorów Pytel.
Festiwal miał też charakter wypoczynkowy. Przez cały czas była słoneczna pogoda. Oprócz kąpieli w jeziorze, można było korzystać z kajaków, rowerów wodnych i innego sprzętu sportowego. To pozwalało nam odpocząć od wyczerpujących pojedynków przy szachownicy. Warunki bytowe były wręcz spartańskie. Mieszkaliśmy w namiotach wojskowych. Nasza bydgoska delegacja składała się z pięciu zawodników i trzech kobiet. Wszyscy byliśmy ulokowani w jednym namiocie, ale takie warunki miały także inne zespoły. Jedynym mankamentem była zbyt bliska lokalizacja tych naszych miejsc odpoczynku od innych noclegowni. Wszelkie dyskusje u sąsiadów były słyszalne i przeszkadzały w spaniu.
Obok nas usytuowana była drużyna Startu Łódź. Przez kilka początkowych rund codziennie rano o godzinie szóstej budziły nas wykłady mistrza Piechoty na tematy polityczne. Dla mnie były one ciekawe, ale pozostałym mieszkańcom naszego "gniazdka" przeszkadzały w śnie. Nie pomagały prośby o zachowanie rannej ciszy. Mistrz Piechota nie zważając na protesty dalej prowadził swe wykłady. Ale pewnego razu ktoś w naszej chatce zanucił piosenkę wojskową: "Ta szara piechota, piechota...". Poskutkowało. Rannych pobudek już więcej nie było.
Mycie odbywało się w jeziorze, natomiast potrzeby fizjologiczne wykonywało się daleko w lesie, bowiem przygotowane latryny sprawiały żałosny widok. Ale nikomu nie przeszkadzały takie warunki. Graliśmy w szachy, korzystaliśmy z pięknej pogody i wypoczywaliśmy. Było wspaniale!
Wieczorami organizowano rozrywki przy ognisku: były śpiewy, opowiadano dowcipy i odbywały się zabawy taneczne. Głównym wodzirejem był nasz zawodnik Jerzy Bratoszewski, z zawodu sędzia sądu wojewódzkiego w Bydgoszczy.
W takiej to niezwykłej scenerii poznałem Andrzeja Filipowicza, wówczas już czołowego zawodnika kraju. Andrzej reprezentował barwy najsilniejszego klubu szachowego w Polsce Legionu Warszawa. W latach późniejszych spotykaliśmy się dość często przy szachownicy. Partii turniejowych rozegraliśmy chyba pięć, z wynikiem dla mnie niekorzystnym 1-4. Przy szachownicy spotykaliśmy się częściej w turniejach błyskawicznych. Największy sukces nad Andrzejem odniosłem na VIII mistrzostwach Polski w grze błyskawicznej w Łodzi w 1973 roku. W konkurencji zespołowej moja drużyna Hutnik Kraków podzieliła 1-2 miejsce z Legionem Warszawa. Przy równej ilości małych punktów oraz punktów meczowych i przy remisowym wyniku meczu o mistrzowskim tytule "Hutnika" zadecydował mój lepszy rezultat na I szachownicy.
Bliższa współpraca z Andrzejem Filipowiczem nastąpiła po objęciu przeze mnie stanowiska trenera kadry. Wtedy spotykaliśmy się bardzo często w celu omawiania różnych problemów polskich szachów. Nasze kontakty kontynuowaliśmy dalej po moim wyjeździe w Polski. Często widzieliśmy się na turniejach w Polsce, Holandii i Niemczech. Od kilku lat Andrzej jest częstym gościem w Dortmundzie, gdzie jest zatrudniany w roli sędziego głównego. W tej konkurencji osiągnął światowy poziom, o czym świadczą liczne zaproszenia na ważne imprezy szachowe. Przypomnę te najważniejsze:
Kasparow-Kramnik w Londynie 2000 roku.
Karpow-Anand w Lozannie w 1988 roku.
Xie Jun-Gałamowa w Kazaniu i w Szenjangu (mistrzostwa świata kobiet) w 1999 roku.
Kramnik-Leko w Brissago w 2004 roku.
Działa od wielu lat w Międzynarodowej Federacji Szachowej FIDE. Jest jedynym Polakiem wpisanym do Złotej Księgi FIDE z okazji 75-lecia tej organizacji (1999), ma też godność honorowego członka FIDE (2006).
Pełni też od wielu lat ważne funkcje we władzach Polskiego Związku Szachowego, np. jako wiceprezes PZSzach ds. sportowych (1978-1996), wiceprezes PZSzach ds. międzynarodowych (2000-2008) itd.
Oczywiście trzeba wspomnieć o jego sukcesach zawodniczych. Wystąpił w 18 finałach mistrzostw Polski mężczyzn (1960-1989), trzykrotnie dzieląc trzecie miejsce i wielokrotnie plasując się w pierwszej szóstce. Grał w 35 drużynowych mistrzostwach Polski, w których jedenastokrotnie zdobył tytuł mistrza Polski z drużynami "Polonii" Warszawa (1959) i "Legionu" Warszawa (1960-1986). Wygrał, wspólnie z arcymistrzem Bruno Parmą, memoriał Akiby Rubinsteina w Polanicy Zdroju w 1964 roku. Reprezentował Polskę na 20 olimpiadach szachowych w latach 1960-2006, jako zawodnik (6 razy) i kapitan reprezentacji Polski (10 razy). Reprezentował Polskę czterokrotnie w Akademickich Drużynowych Mistrzostwach świata w latach 1959-1963.
Andrzej Filipowicz kilkanaście lat temu zadziwił nas niebywałą decyzją: zrezygnował z pracy na Politechnice Warszawskiej i poświęcił się szachom. A jako naukowiec miał osiągnięcia: jest autorem 5 książek z dziedziny konstrukcji stalowych.
Andrzej jest aktywnym publicystą szachowym. Od lat redaguje miesięczniki szachowe: Szachy (1986-1990), Szachistę (1991-2002) i Magazyn Szachistę (od 2003). Wspólnie napisaliśmy dwie książki: "4...d5 in the Cordel Defense, Spanish Game" (Chess Enterprises 1981) oraz "Złoto dla Polski" (INTEGRACJA 2004).
Mam nadzieję, że Andrzej nie powiedział ostatniego słowa na tym polu i zrealizuje wszystkie swoje ambitne plany wydawnicze. Czekamy więc na planowaną historię Polskiego Związku Szachowego i inne rozprawy dotyczące dziejów światowych szachów.
O innych osiągnięciach Andrzeja Filipowicza można poczytać w Wikipedii:
O A. Filipowiczu Wikipedia
|