Jan Gadaliński (ur. 20.06.1908 - zm. 24.05.1994) - mistrz krajowy, sędzia szachowy klasy państwowej i trener.
Po kliknięciu w zdjęcie wyświetli się większe w nowym oknie przeglądarki.
Jan GADALIŃSKI, ur. 20.06.1908 r. w Łodzi. Miał przynajmniej trójkę rodzeństwa – Feliksę, Bronisława oraz Jadwigę(1). Jego żoną była, poślubiona 02.03.1950 r. Lucyna Kubiak (1917-1982)(2), z tego małżeństwa urodziła się przynajmniej jedna córka(3).
Dzieciństwo i młodość spędził w Łodzi i zapewne tam uzyskał wykształcenie średnie handlowe. Prawdopodobnie po tej szkole, na początku lat 30., przeniósł się do Warszawy, gdzie znalazł pracę jako rachmistrz w Wytwórni Amunicji nr 1 w forcie Bema przy obecnej ul. Jerzego Waldorffa 22.
W okresie okupacji hitlerowskiej był zatrudniony w warszawskim przedsiębiorstwie tramwajowym, jako konduktor w remizie wolskiej. Mieszkał z rodziną nieopodal, przy ul. Krochmalnej 90.
Około połowy 1942 r. został aresztowany i wywieziony do Treblinki skąd około połowy 1943 r. powrócił.
5 sierpnia 1944 r. do domu, w którym mieszkał wtargnęli Niemcy, którzy nakazali lokatorom opuścić mieszkania; opieszałych mordowano, domy podpalano. Gadalińskiemu wraz z jego rodziną – matką, dwoma siostrami i bratem, udało się przedostać w okolice kościoła redemptorystów, gdzie w zaroślach dotrwali na poranku następnego dnia. Następnie przedostali się na teren warsztatów tramwajowych przy Młynarskiej 2. Tam, w hali napraw w kanale rewizyjnym pod wybranym tramwajem urządzili swoją kryjówkę. Wkrótce dołączyli do nich inni – razem w ukryciu pod tramwajami przebywało 12 osób. Gadaliński z bratem wyćwiczyli się, w razie słyszenia jakichś kroków, wślizgiwać niczym koty na osie zestawów kołowych pod wagonem, aby nie było ich widać z zewnątrz. Mimowolnie wszyscy siedząc w ukryciu byli świadkami okrucieństwa, które dokonywało się w pobliżu – kanonady, pociski wpadające do hali, egzekucje, salwy karabinów, okrzyki i jęki, swąd palonych trupów. Życie pod tramwajem w kanale trwało dwa tygodnie. Kolejną kryjówką był wypalony pokoik na drugim piętrze w spalonym domu przy Karolkowej, niedaleko kościoła. Pewnego dnia dom został podminowany, aby go wysadzić. W chwili detonacji dom drgnął, ale nie runął. Początkowo nie było problemu z wodą bo ta była nawet w kranach. Z czasem jej zabrakło oraz kończyły się, „reglamentowane” od dłuższego czasu resztki jedzenia.
Gdy po trzech tygodniach głód powodował niemożność wstania z barłogu okazało się, że w pobliskim ogrodzie są pomidory – Jan z bratem codziennie przynosił ich dwa koszyki. „Niestety” ogród odkryły także siostry pracujące w pobliskim szpitalu zakaźnym, które były w tym lepszym położeniu, że nie ukrywały się, a więc chodziły do ogrodu, kiedy pasowało. Niebawem pomidory się skończyły. Kolejnym „zbawieniem” były opuszczone i wypalone domy po drugiej stronie ul. Karolkowej. Jan pod osłoną nocy udawał się tam pełzając. Co i rusz podczas takich wypraw mijał chroniących się w różnych zakamarkach ludzi. Udało mu się znaleźć suchary i kaszę oraz butelkę z olejem i dwie książki. Z powodu jednak osłabienia zdecydował się zabrać kaszę i suchary. Gdy wrócił do swoich brata już nie zastał – udało mu się bowiem dołączyć do grupy robotników pracujących dla Niemców. Jan został sam z sześcioma kobietami. Z czasem podczas jego obchodów po terenie znajdował jakiś przyschnięte studzienki skąd czerpał resztki wody – było jej jednak coraz mniej i coraz ciężej można było ją znaleźć.
Ojciec Jana pracował w fabryce wyrobów platerowych braci Henneberg przy Wolskiej 15/17. Niebawem dotarła wiadomość, że ojciec zginął na terenie tej fabryki.
Z upływem dni robiło się coraz chłodniej (kobiety były w letnich sukienkach). Po 14 listopada był już sam. Nadciągająca zima spowodowała, że Jan zdecydował się dołączyć do grupy robotników, demontujących niedaleko jakieś maszyny. Udało mu się dotrzeć do Pruszkowa gdzie odnalazł brata oraz matkę i siostry, które ze względu na stan zdrowia zwolniono obozu.
Po wojnie wspominał, że pobyt w Treblince go zahartował, dzięki czemu umiał dostosować się do przeżywania gehenny w trakcie i po upadku powstania. Mówił też, że wielkie emocje i strach działały na niego mobilizująco – im większe było niebezpieczeństwo tym bardziej stawał się opanowany i czujny(4).
Po wyzwoleniu, w 1945 r. powrócił z rodziną do Łodzi(5). Tamże przez szereg lat był zatrudniony jako księgowy. Dodatkowym zajęciem była praca trenera w klubach – najpierw ŁKS, potem „Start” Łódź – co przynosiło niewielki dodatkowy dochód.
Wielka miłość - szachy
Po sprowadzeniu się do Warszawy zainaugurował swoją karierę szachową podczas turnieju III kategorii Warszawskiego T-wa Zwolenników Gry Szachowej. Wówczas podzielił II i III miejsce ze znanym kompozytorem zadań szachowych Aleksandrem Goldsteinem. Za wyniki w grze otrzymał II kategorię. W 1935 r. wziął udział w mistrzostwach Warszawskiego Okręgu Związku Szachowego co otworzyło mu wrota do największych imprez szachowych. W 1936 r. wziął udział w eliminacjach do mistrzostw Warszawskiego Okręgu Związku Szachowego gdzie w grupie wraz z Józefem Dannemanem zdobył II nagrodę. Dzięki temu wynikowi Jan Gadaliński zdobył I kategorię.
Z powodzeniem wystąpił w rozgrywkach drużynowych ligi okręgowej. W 1936 r. grał w reprezentacji(6) Chrześcijańskiego Stow. Młodzieży Męskiej (YMCA(7)). Reprezentacja wygrała drużynowe mistrzostwa Warszawy dla szachistów I kategorii.
W 1937 r. Gadaliński zmienił barwy klubowe wstępując do Warszawskiego Klubu Szachistów(8).
W listopadzie 1937 r. związek delegował Gadalińskiego na turniej do Krakowa, który stanowił eliminacje do planowanych w 1939 r. mistrzostw Polski. Tamże, dzięki skutecznej i efektywnej grze, zajął premiowane awansem III-IV miejsce(9).
Przed wybuchem wojny wziął udział w mistrzostwach Warszawskiego Klubu Szachistów. Podczas tego turnieju odniósł cztery zwycięstwa – jego największe sukcesy to wygrane z P. Frydmanem i H. Młynkiem.
W okupacyjnej Warszawie uczestniczył w konspiracyjnym życiu szachowym stolicy. Początkowo był stałym bywalcem szachowej kawiarni Jana Kwiecińskiego przy zbiegu Marszałkowskiej i Hożej (jak wieść niosła – był to tajny Warszawski Klub Szachistów). Gadaliński brał udział w tajnych mistrzostwach Warszawy. Te zawody wygrał A. Pytlakowski (25,5 punktów z 26 partii). Gadaliński zaś, grając z olimpijczykiem z Monachium – J. Jagielskim – podzielił II-III miejsce (obaj uzyskali 17 punktów).
Gdy po wyzwoleniu wrócił do Łodzi wziął udział w pierwszej zorganizowanej tam imprezie szachowej (wrzesień 1945). W zawodach zmierzyła się reprezentacja miasta z radzieckim garnizonem. Pod koniec grudnia 1945 r. Gadaliński wygrał (z wynikiem 15 punktów na 16 partii) w pierwszych po wojnie mistrzostwach klubu YMCA.
Wczesną wiosną 1946 r. wziął udział w mistrzostwach Łodzi gdzie zajął, wspólnie z mistrzem z 1930 r. Makarczykiem, III-IV miejsce co zapewniło mu awans na mistrzostwa w Sopocie, które odbyły się w czerwcu 1946 roku. Tamże, w decydującej XXI rundzie, wygrał z liderem B. Śliwą. I pomimo, że nie przełamał obrony rywala, Gadaliński zdobył tytuł mistrza krajowego.
Później jeszcze osiem razy grał w finałach szachowych MP, dzieląc m.in. 3-5 m. w Krakowie w 1948 r. i zajmując 4 m. w Łodzi w 1951 roku. Ostatni występ zanotował w otwartych MP w Poznaniu w 1975 r., gdzie dorobkiem 5,5 p. z 13 zajął 68 miejsce (na 90 uczestników).
Barwy kraju reprezentował również w tradycyjnych spotkaniach z Węgrami i Czechosłowacją i od 1950 r. także z NRD. Był także uczestnikiem historycznego trójmeczu w Görlitz w 1952 r. gdzie Polacy pokonali faworyzowanych Węgrów (6 – 4) i Niemców (8,5 – 1,5).
W 1948 r., jako reprezentant Polski, brał udział w Olimpiadzie Robotniczej w sudeckim kurorcie Špindlerův Mlýn, gdzie Polska zdobyła brązowy medal(10). Gadaliński uzyskał 2 punkty z 4 partii pokonując L. Pachmana i E. Walthera ze Szwajcarii, zaś przegrał z M. Vidmarem z Jugosławii i L. Szabo z Węgier.
Na przełomie lat 40 i 50 dała się zauważyć powolna obniżka jego pozycji wśród krajowej czołówki. Podczas mistrzostw w latach 1949-1953, zajął odpowiednio lokaty: IX, VI, IV, IX i XV. W 1963 r. awansował z eliminacji do finału(11).
W pierwszej połowie lat 50., ze względu na ogromną wiedzę, rutynę i niepowtarzalną kulturę osobistą, objął obowiązki trenera kadry narodowej. Z czołowymi szachistami kraju wyjeżdżał na turnieje międzynarodowe oraz olimpiady szachowe.
Przez 86 lat swego życia szachom poświęcił lat 60... Szachy były dla niego jedyną i najważniejszą jego pasją. Był niezwykle skromny, łagodnego usposobienia, zawsze elegancko ubrany. Wnosił do otoczenia czar przedwojennego świata szachowego i dawał innym odczuć ducha przedwojennych mistrzów, nie tylko szachów, ale i tenisa, z ówczesnym high life`m. Był zawodnikiem, działaczem, trenerem i wychowawcą, surowym egzaminatorem wielu polskich szachistów i szachistek. Pokazywał także, jak należy być prawym i uczciwym człowiekiem, jak właściwie dążyć do wytyczonego celu. Brzydził się i piętnował zło i nie obawiał się zła nazywać po imieniu(12).
6 czerwca 1972 r. Polski Związek Szachowy nadał mu Złotą Odznakę (nr leg. 706)(13). Jego pamięć jest czczona m.in. poprzez organizowane corocznie memoriały jego imienia.
„Mistrz Jan” jak go nazywano wśród szachistów zmarł 24.05.1994 roku. Został pochowany w Łodzi na cmentarzu katolickim Łódź-Zarzew (kw. 103, rz. 2, m. 6(14)).
Po kliknięciu w zdjęcie wyświetli się większe w nowym oknie przeglądarki.
W podziękowaniu p. Tomaszowi Lissowskiemu, który w ciągu tygodnia podesłał mi spory materiał o Janie Gadalińskim, z którego czerpałem.
opr. Dariusz Walczak
Warszawa, 06.09.2021 r.
Adres mailowy autora artykułu: dariusz_walczak@o2.pl
Autor artykułu o sobie:
Pracuję w Tramwajach już 27 lat - ostatnie 4 lata moja praca polega na zajmowaniu sie historią naszego przedsiębiorstwa.
Wyszukuję w czeluściach historii naszych pracowników - dyrektorów, inżynierów, ale też całkiem zwyczajnych konduktorów, motorniczych itp.
Jak już delikwenta mam to cała naprzód - szukam wszystkiego co może o nim przynieść internet, szukam potomków, szukam jego grobu...
Niedawno opracowywałem okres wojny i okupacji bo chciałem się doliczyć ilu było w obozach, ilu zginęło, ile powróciło itd.
Nakupowałem różnych książek gdzie się spodziewałem jakichś tramwajarzy - w jakieś takiej książce wyczytałem ze m.in. warszawski konduktor Gadaliński nie dość ze się ukrywał w warsztatach tramwajowych to jeszcze wszystko przeszedł i przeżył. Potem już szukanie zgłębianie no i proszę jaki biogram.
Jestem warszawiakiem z urodzenia (1970), od 1994 r. jestem pracownikiem Tramwajów Warszawskich. Miałem współudział w powstaniu 18 książek o tematyce tramwajowej - z czego 4 są wyłącznie mojego autorstwa (o warszawskich tr.).
i tak się plecie...
Wykaz literatury:
(1) Akt chrztu nr 1908/3745 par. Św. Krzyża w Łodzi.
(2) Jej brat to Bogdan (1913-1972) – ich matka to Stanisława (1888-1953) – informacje z grobu Jana Gadalińskiego.
(3) Akt małżeństwa nr 1950/942 obwód Łódź-Śródmieście.
(4) Wspomnienia Jana Gadalińskiego na podstawie: Uciekałbym, choćby szanse były minimalne..., „Perspektywy” nr 41 z 08.10.1976 r., s. 39-40; Borecka E. [pod red.], Exodus Warszawy..., t. 2, s. 437-444.
(5) Wolsza T., Arcymistrzowie, mistrzowie, amatorzy... - Słownik biograficzny szachistów polskich, t. 4, wyd. I, Warszawa 2003, s. 30.
(6) W jej skład wchodzili m.in. inż. Karol Piltz, Jan Gadaliński, Tadeusz Ciejka, inż. J. Bucholtz, R. Dziewałtowski, kpt. Skudro i J. Adamczewski.
(7) YMCA - Young Men`s Christian Association.
(8) Wolsza T., Arcymistrzowie, mistrzowie, amatorzy... - Słownik biograficzny szachistów polskich, t. 4, wyd. I, Warszawa 2003, s. 29.
(9) Wolsza T., Arcymistrzowie, mistrzowie, amatorzy... - Słownik biograficzny szachistów polskich, t. 4, wyd. I, Warszawa 2003, s. 30.
(10) W artykule „Szachisty” 8/1994 napisano, że olimpiada odbyła się w Pradze czeskiej. Informację sprostował Wojciech Bartelski [2021.08.12].
(11) Wolsza T., Arcymistrzowie, mistrzowie, amatorzy... - Słownik biograficzny szachistów polskich, t. 4, wyd. I, Warszawa 2003, s. 33.
(12) Jan Gadaliński, „Szachista” nr 8 z 08.1994 r., s. 249.
(13) Komunikat PZSzach [dostęp: 2021.08.08].
(14) Dane podała Katarzyna Zielkowska z kancelarii cmentarza kat. Zarzew.
Dodatkowe informacje o Janie Gadalińskim:
|